piątek, 1 marca 2013

Medżik, czyli dowody na istnienie magii.

  
To jest notka bardzo specjalna. Uwaga! Poniższy tekst może zmienić twój pogląd na rzeczywistość, jeśli się o to obawiasz opuść stronę.
No dobra jak już niepowołane osoby opuściły stronę to mogę dalej pisać, więc… ej a ty co tu robisz? No dobra, ale czytasz to na własną odpowiedzialność.

Czy magia istnieje? Pss, zależy co uważa się za magię. Magią może być po prostu coś co naukowcy z Massachusetts nie potrafią wyjaśnić, czyli bardzo wiele rzeczy, ale też to co sami chcemy za magię uważać jak np. niesamowity przypadek, coś co uważamy za cud, no… sami coś wymyślcie. Pewnie chcieli byście jakieś przykłady, po minach już widzę że nie wierzycie. Zaczniemy od razu z grubej rury:

1. Samospalenie – rzekome zjawisko samozapłonu ciała ludzkiego. Istnienie zjawiska nie zostało udowodnione naukowo. Naukowcy łapią się za głowy, czasem nie ma dowodów na istnienie źródła zapłonu, kilku ludzi opisało to zjawisko w książkach. Wszystko spowodowane intensywną medytacją by w końcu opuścić podatne na cierpienia ciało i więcej się nie reinkarnować. No oczywiście, że podam żródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Samospalenie_(pseudonauka) Ale to jest z wikipedii! Chuj, że z Wikipedii.

2. OOBE, eksterioryzacja, wyjście z ciała – to jest pewnie już wam znane i łatwiej w to uwierzyć niż w jakieś samospalenia, bo po prostu to prawda, no i ciało opuszcza się tylko na chwilę. Można wyjść z ciała polatać sobie tam gdzie by się chciało, a potem zapytać tych których się spotkało podczas wyjścia z ciała, czy robili to i to w danej chwili. Tu już jest więcej dowodów. Zastanawiałem  się czy to tylko umysł nie tworzy złudzenia wyjścia z ciała, ale przy takich dowodach…Można dzięki temu wyleczyć komuś raka, spotkać Jezusa, albo odwiedzić zmarłą babcią, ale to już wymaga dłuższej praktyki. Dowód: Książka - Robert Monroe, Podróże poza ciałem oraz inne jego książki. Na początek zamiast OOBE można wypróbować świadomy sen w który łatwiej wejść. Nie, to nie jest to samo.

3.  I-Doser lub BrainWave generator – W instytucie tego kolesia od OOBE wymyślili, że za pomocą różnych dudnień różnicowych można człowieka wprowadzać w różne stany począwszy od pomocy w zaśnięciu, wchodzeniu w OOBE, czy w nauce do stanów po użyciu różnorakich narkotyków. Czy działa? Spróbujcie sami. Można ściągnąć z polskiej strony http://i-doser.pl/ wersję z trzema próbnymi „dosami” a reszta jest na chomiku, chyba, że wybulisz kilkaset dolarów. Można poczytać na forach o opiniach użytkowników. Niektórzy już po 5 minutach używania rzucają słuchawkami bo nie mogą zmieść efektów. A może to tylko efekt placebo? Może odczuwamy to bo tylko w to wierzymy? No, ten alkohol był całkiem niezły…

No to by było na tyle mam nadzieję, że was przekonałem co do istnienia magii…NOPE Jak nie napisałem „cz.1” to nie znaczy, że nie będzie kolejnych!. Chyba nie myśleliście, ze skończę na trzech? Już wkrótce kolejne dowody! W tym: pole oddziałujące na wszystkie istoty na ziemi oraz dowody z życia codziennego, nad którymi może się zastanawialiście, ale nie potrafiliście wyjaśnić!!!!!1111

sobota, 12 stycznia 2013

Wszystko sprowadza się do prostego umiłowania komfortu ./?



Miałem odpowiedzieć w komentarzach, ale że wyszedł by z tego długi tekst pomyślałem, że napiszę o tym kolejną notkę. noo mhm więc… tego. Czy to wszystko co było w tamtym poście sprowadza się do prostego umiłowania komfortu? Nic takiego nie zauważyłem, ale spróbuje coś z tym zrobić. Może gdyby ten komentarz był przy innym poście, ale nie tym. Że można sposobem myślenia zapewnić sobie komfort? W sumie… to jest możliwe, każdy by chciał, aby świat wyglądał tak jak on chce, ale przecież pisałem, że taki świat może nie być prawdą. (za dużo „ale”). Fajnie by było gdyby był dokładnie taki sam jak sobie wyobrażamy, nawet świat występujący w takiej sytuacji jak poniżej. Przynajmniej koleś wie czego ma się spodziewać, jest na to przygotowany, nie chce być zdziwiony ludzką dobrocią.

- koleś, świat jest zły, także uważaj, musisz mieć psychikę e stali, nie ma nic za darmo, nic ci nie pomoże, musisz radzić sobie sam, niestety, taka prawda i tego nie zmienisz, odwracasz się, a twój przyjaciel tylko czeka, aż wbije ci nóż w plecy.                                                           -- true…

Czym jest ten komfort? Czy każdy chce komfortu? Tak, jeśli ktoś wie co jest dla niego w danej chwili komfortowe, bo dla każdego jest komfortem coś innego. Czy komfortem może być zwykła niezależność finansowa i robienie tego na co ma się ochotę, co mu się żywnie podoba? W sumie tak, ale człowiek czasami musi robić najpierw przeróżne rzeczy których wcale nie chce, aby dojść do tego komfortu, a jeżeli już się go ma co dalej? Nie można na tym poprzestawać trzeba cały czas robić różne rzeczy (just stuff) inaczej człowiek może zacząć rzygać tym komfortem, czasami musi zrobić coś dzięki czemu poczuje, że żyje (np. przebiegnięcie 10 kilometrów, aż do nieprzytomności), zrobi coś co pozwoli mu się realizować, zmieniać, poprawiać własne życie, dążyć do czegoś przede wszystkim musi mieć do czego dążyć, nie może poprzestawać na komforcie, bo inaczej gdy przejdzie na emeryturę będzie się tyko zastanawiał w jaki sposób ma umrzeć i czy wnuki będą wiedziały skąd wziąć pieniądze na trumnę. Badania przeprowadzone na grupie jednej osoby wykazały, że po 3 miesiącach komfortowego życia badany miał ochotę wybiec z domu i nie wracać tam przez długi czas, nawet gdyby było to bezcelowe.

W ogóle to istnieją techniki, dzięki którym można samemu sobie wyizolować szczęście (czy nie chodziło o to ze komfort to szczęście?) czasami ludzie uważają ze nie są szczęśliwi, ze czegoś im jeszcze do niego brakuje, a tak naprawdę powinni być, tylko tego nie dostrzegają. Dla innych komfortem może być nic nie robienie (znaczy żadnych konstruktywnych rzeczy) i upijanie się co dzień w doborowym towarzystwie, lecz po jakimś czasie i to nie wystarcza. Dlatego nie można się zatrzymywać na dłuższy czas, (bo na chwile można, no, może dłuższą chwilę) trzeba cały czas myśleć, nawet jak sytuacja wydaje się beznadziejna, nie można przestać myśleć, bo wtedy człowiek umiera.

Jeśli człowiek nic nie robi to nie ma nic do stracenia, ale także nic nie zyskuje. Gdy zaczyna coś robić, może dużo stracic, ale tez dużo zyskać. Jednak warto podjąć to ryzyko. By doing nothing, you become nothing.

Inni mogą się cieszyć, że to ktoś za nich podejmuje decyzje, że im rozkazuje co mają robić, gdyż tak jest łatwiej, nie ma się czym przejmować tylko zostać cudownie odrętwiały przed telewizorem (Comfortably numb) jak jakiś więzień zakładu karnego albo szakal czaprakowy.

Mam nadzieję, że dobrze się ustosunkowałem, chociaż pewnie nie o to chodziło. Chyba nie napisałem za dużo mądrych rzeczy, ale tak gwoli przypomnienia. Za to w następnym odcinku wątek czysto naukowy (hehe): „Dowody na istnienie magii” - łaaaał, nie mogę się doczekać.


środa, 12 grudnia 2012

Bonus

Tego się nie spodziewaliście co? dwa posty jednego dnia? to szaleństwo!

Chciałbym zaprezentować wam zmienioną wersję cytatu, którego autora nie pamiętam Brzmiał mniej-więcej tak:
"Robił byś to, co teraz robisz gdyby nawet nie zapłacili Ci za to ani grosza?"
Wymyśliłem inną wersję tego cytatu:
"Robił byś to, co teraz robisz gdybyś był miliarderem?"

Pamiętajcie też aby nie odkładać ważnych rzeczy na później, a najlepiej zabierać się za nie od razu po ich wymyśleniu, albo przypomnieniu sobie o nich, i nie szukać wymówek, bo to, bo tamto, takich jak na przykład sen. Jutro i tak umrzesz.

A Twój? Jak wygląda Twój świat?


To jest notka bardzo specjalna.
Należałoby w końcu omówić temat „sekretu”,  który nie daje mi spokoju, bo to, o czym on jest wydaje się najnienormalniejsze w świecie. Jak człowiek może kreować rzeczywistość za pomocą myśli? Czy na świecie jednak istnieje magia ? (o magii w następnej notce będzie (chyba)) Może nie tyle myśli człowieka co jego podświadomość. A co to dopiero gdy inni ludzie jeszcze ingerują swoja podświadomością w nasze życie to dopiero się niezły kocioł robi. Czasami sam odczuwam ze może to prawda. A jeśli wierzymy, że to prawda to czy sama wiara w sekret nie powoduje ze on się urzeczywistnia?. Po wielu moich przemyśleniach doszedłem do wniosku, że człowiek jest w stanie uwierzyć we wszystko…
O czym będę pisał? Przykładowo:
Człowiek ogarnięty żądzą pieniądza, żyjący własną pracą, będzie widział świat w którym wszyscy są potencjalnymi wrogami, nikt nie ma prawdziwych przyjaciół, a wszyscy dookoła żyją kosztem innych.
Człowiek samotny będzie widział świat w odcieniach szarości będzie wmawiał sobie, że całe życie już będzie sam, bo kto by go pokochał?
Prostytutka będzie wyobrażała sobie że światem rządzi seks i wszyscy dzięki swym podstawowym wrodzonym instynktom dążą tylko do tego, a przyjaźń damsko-męska jest wykluczona.
Ktoś myśli, że wszystko mu w życiu wyjdzie, a ktoś myśli że nie, że wcale nie wyjdzie.
Można sobie wmawiać ze ma się chorobę psychiczna (chyba że naprawdę ktoś takową posiada) i widzieć świat wyimaginowanymi oczyma. zwalać wszystko na nią:
- Chodź, śniadanie na stole.
- Spierdalaj mam depresje.
Na czym ja to? a... Po wielu moich przemyśleniach doszedłem do wniosku, że człowiek jest w stanie uwierzyć we wszystko, nawet w boga. Jak by chciał w niego nie wierzyć to też najprawdopodobniej by nie wierzył (w sumie istnienie niewidzialnego absolutu który kieruje naszym życiem to tez swego rodzaju magia). Pamiętasz jak po spaleniu skręta mogłeś uwierzyć w co tylko chcesz? (a nawet jeśli i nie chcesz) Można to z łatwością przenieść na rzeczywistość. (psss… rzeczywistość? To tamto to co było? Pies?) Wtedy świat jaki widziałeś wyglądał inaczej bo tak właśnie go stworzyłeś. Wszystkie wady i zalety się wyolbrzymiły. Tylko ze zawsze, ale to zawsze musisz to przemyśleć. Czy taki świat jest prawdą? Czy może tylko tak mi się wydaje? A gdyby było inaczej? Gdybym zmienił myślenie to mogę stworzyć nieskończoną ilość światów, rzeczywistości, miliardy przykładów w jaki sposób widzieć danego człowieka, miliony spojrzeń na samego siebie, tryliardy zasad jakimi trzeba się kierować w życiu, tysiące udanych recept na życie. W ogólnym rozrachunku żaden z tych światów nie jest prawdziwy. A twój? Jak wygląda twój świat? Może pora stosować filozofie buddyzmu, wszystko jest cierpieniem, nic nie jest prawdą, to wszystko przeszkody na drodze ku oświeceniu. A spróbuj mi tylko ludzi oceniać…


[Przy okazji po skończeniu pisania tej notki przypomniało mi się dlaczego założyłem tego bloga.]

sobota, 18 sierpnia 2012

Utnij łeb syczącym wężom



Tak, tak, dobrze myślicie, to jest metafora, to nie będzie poradnik jak upolować węża. A więc kim albo nawet czym są te węże? To twoje własne myśli, ale spytasz się - yyy no tak to są moje myśli i się odpierdziel, po cholerę mam je zabijać?. Istnieją myśli złe, które działają destruktywnie, które powodują, że nie możesz się ruszyć z miejsca, jesteś ich więźniem, działają jak klapki na oczy, przesłaniają ci świat takim jaki jest, bo dzięki nim widzisz go takim jaki chcesz go widzieć.

Świat jest zły? Panuje na nim chaos głód i cierpienie? Proszę bardzo pyk i już taki jest, a może odwrotnie - jest pełen miłości, a na zewnątrz aż ptaszki ćwierkają? Jak sobie życzysz. Nikt cię nie lubi? Wszyscy się od ciebie odwracają? Nie ma sprawy. Musisz tylko o tym pomyśleć. Lecz może to co myślisz jest prawdą? Może naprawdę tak jest? Nie można w coś ślepo wierzyć. Trzeba zrewidować swoje myśli albo… ALBO… najlepiej nie myśleć w ogóle, to rozwiązuje wszystkie problemy. Można to zrobić np. medytując, stosować w jodze oczyszczający oddech i takie tam. Te myśli są złe, więc w sobie je zabij. Pamiętasz może jak spiłeś się tak ze robiłeś rzeczy których normalnie w świecie być nie zrobił? Dlaczego to robiłeś? Bo nie myślałeś i może nawet fajnie ci z tym było.

Weźmy sobie na przykład jakąś czynność z którą myślisz że sobie nie poradzisz (jakąś bardziej złożoną niż podany przykład) np. prosty przykład rozplątania supła. Jeśli w przeszłości rozwiązywałeś miliardy różnych supłów, jesteś mistrzem świata w rozwiazywaniu supłów, każdy może to potwierdzić, na pewno z tym supłem też sobie poradzisz, w końcu to tylko supeł. Ale co jeżeli inne supły w twoim życiu rozplątywałeś z mniejszym lub większym powodzeniem? Albo co gorsza rozplątujesz supeł pierwszy raz w życiu bo np. matka od dziecka zabraniała ci je rozplątywać? Wtedy przychodzą do głowy różne myśli: że możesz sobie z tym nie poradzić, nawet myślisz o tym podczas samego rozplątywania, myślisz o tym jak zareaguje te 28 osób, które patrzy się jak go rozplątujesz, nawet w duchu sobie myślisz że oni nie chcą byś go rozplatał. A co jeżeli myślisz ze ten supeł cię nie lubi i on sam nie chce abyś go rozplątywał? Czy aby nie jest dla ciebie za dobry? A co z przyszłością? Czy po rozplataniu supła wszystko będzie takie jak dawniej?  A może przestać go rozplątywać? Na co w ogóle go rozplątujesz? Nie martw się, to tylko pierdzielony supeł, który trzeba rozplątać .Na pewno lepiej by ci wtedy poszło gdybyś tyle o tym nie myślał.

Oczywiście możesz tez myśleć pozytywnie, lecz pozytywne myślenie też może zaszkodzić, może się okazać, że nie było tak fajnie jak sobie zaplanowaliśmy, znowu stworzyłeś sobie własną rzeczywistość, która nie przekłada się na realny świat.

Spróbuj sobie wyobrazić (albo zrób to) jak by wyglądał świat gdybyś nie myślał.
Oczywiście nie mówię tutaj o bardzo ważnym dla życia myśleniu tylko o destruktywnym myśleniu, które w jakiś sposób cię blokuje. Wyobrażasz sobie rzeczy takim jakie wcale mogą nie być.
Syczącymi wężami mogą być także inni ludzie i ich destruktywnie na ciebie działające myśli, które na głos wypowiadają, ale przecież to są ich myśli. Co cię obchodzą myśli innych ludzi? Oni rozplątują ten supeł czy ty?

Będziesz myślał nad rozplataniem supła czy w końcu go rozplączesz?



wtorek, 10 lipca 2012


Teraz coś o miłości skurwysyny… czyli „Hymn o miłości” 


„Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
 a miłości bym nie miał,
 stałbym się jak miedź brzęcząca
 albo cymbał brzmiący…”

                               św. Paweł. 13 rozdział. 1 List do Koryntian (1 Kor 13)

Czyli jaki bym był? Sraki. Bym był niczym, nie miał bym nic. Być może jest to odpowiedź na moją poprzednią notkę, że wszystko czego człowiek potrzebuje to właśnie miłość (ktoś nawet o tym piosenkę napisał).

Willa z basenem? Na co to komu, milion dolarów – do kosza. Co ci zostaje? - Miłość.

Posiadłeś wszystkie rozumy świata, wiesz wszystko o wszystkim. Co ci zostaje? – Miłość.

Obejrzałeś wszystkie filmy Kubricka, masz wszystkie płyty Pink Floydów, umiesz grać na gitarze, recytujesz Szekspira z pamięci. Co ci zostaje? – Miłość.

No właśnie trzeba mieć jeszcze kogoś, komu tego Szekspira można by wyrecytować, komu grać na gitarze i na co samotnemu milion (oprócz dziwek i niekończących się imprez, ale ile można). Nie można być ciągle samotnym. Możesz mieć wokół siebie setki ludzi lecz warto mieć kogoś do kogo zawsze (ale zawsze) możesz wrócić.

poniedziałek, 2 lipca 2012


Krótka o życiu rozprawa.

Tak, tak jest bez sensu, ale to już wiecie, ale zagłębmy się w to bardziej, sięgnijmy że tak powiem korzeni. Takie zwierzęta, co one robią? Żyją, ale jak żyją? Polują, jedzą kopulują, wychowują dzieci dla przedłużenia gatunku, potem jedzą, polują, umierają itd. itp. itw. No tylko że między nimi, a nami jest zasadnicza różnica. My myślimy. Znaczy się zwierzęta też pewnie myślą ale w innych kategoriach i nie maja tak rozwiniętych uczuć ani duchowości. Im zależy na przetrwaniu. Tak. Przetrwaniu. Przetrwaniu i przedłużeniu gatunku. Co się stało że człowiekowi to nie wystarczy (oczywiście dla niektórych to to w zupełności wystarczy). Skończył z polowaniem, bo może wszystko dostać w sklepie; dziewczyny nie chcą tak chętnie kopulować bo szukają partnera z kim będzie im dobrze przez całe życie, a nie gościa co spierze wszystkich rywali (łał, fajny pomysł na inna notkę);  a zamiast polowania zarabia pieniądze i tak jak zwierzęta opiera na tym swoje życie . Znowu odbiegłem od meritum, w końcu piszę na fristajlu.  
Człowiek chce czegoś więcej. Psychologowie stworzyli piramidę potrzeb człowieka w której po zaspokojeniu potrzeb niższego rzędu człowiek dąży do wartości duchowych, uczuciowych i artystycznych. No ale dobra, ma już te wartości duchowe i artystyczne ma kupę kasy, co żreć z kim kopulować. Może nawet nie wiem… pomagać bezdomnym w Afryce bądź spełniać się w pracy zawodowej, albo robić coś innego co sprawia mu radość i chęć do życia ale patrząc na to z szerszej perspektywy to po co.
Tak na dobrą sprawę kto stworzył życie? po co coś takiego jest, istnieje? No właśnie a dlaczego? Kto wpadł na pomysł: stwórzmy istoty które myślą i niech sobie żyją, zobaczymy co z tego wyjdzie, będzie zabawnie myśleli (może Bóg?). No właśnie po co? albo dobitniej na chuj? W sumie jak by nie było niczego to by było w chuj nudno, nawet byśmy nie wiedzieli że jest nudno bo by nas nie było (ciekawe co z dusza po śmierci). Myślałem, że pisząc tę notkę dojdę na końcu do jakiejś puenty, wniosku ale może dam to do przemyślenia wam(w sumie to taka notka poglądowa).Można tylko rzec, że jak się w życiu nic nie robi to jest nudno. A jeżeli jest tak bardzo bez sensu to po co się nim przejmować?

Hmm wcale nie krótka ta rozprawa…