wtorek, 10 lipca 2012


Teraz coś o miłości skurwysyny… czyli „Hymn o miłości” 


„Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
 a miłości bym nie miał,
 stałbym się jak miedź brzęcząca
 albo cymbał brzmiący…”

                               św. Paweł. 13 rozdział. 1 List do Koryntian (1 Kor 13)

Czyli jaki bym był? Sraki. Bym był niczym, nie miał bym nic. Być może jest to odpowiedź na moją poprzednią notkę, że wszystko czego człowiek potrzebuje to właśnie miłość (ktoś nawet o tym piosenkę napisał).

Willa z basenem? Na co to komu, milion dolarów – do kosza. Co ci zostaje? - Miłość.

Posiadłeś wszystkie rozumy świata, wiesz wszystko o wszystkim. Co ci zostaje? – Miłość.

Obejrzałeś wszystkie filmy Kubricka, masz wszystkie płyty Pink Floydów, umiesz grać na gitarze, recytujesz Szekspira z pamięci. Co ci zostaje? – Miłość.

No właśnie trzeba mieć jeszcze kogoś, komu tego Szekspira można by wyrecytować, komu grać na gitarze i na co samotnemu milion (oprócz dziwek i niekończących się imprez, ale ile można). Nie można być ciągle samotnym. Możesz mieć wokół siebie setki ludzi lecz warto mieć kogoś do kogo zawsze (ale zawsze) możesz wrócić.

7 komentarzy:

  1. "Niech mnie ucałuje pocałunkami swych ust!
    Bo miłość twa przedniejsza od wina.
    Woń twych pachnideł słodka,
    olejek rozlany- imię twe,
    dlatego miłują Cię dziewczęta.
    Pociągnij mnie za sobą! Pobiegnijmy!
    Wprowadź mnie, królu, w twe komnaty!
    Cieszyć się będziemy i weselić tobą,
    i sławić twą miłość nad wino;
    [jakże] słusznie cię miłują."
    Pieśń nad pieśniami, Pieśń Pierwsza

    Taki mały dramat pisma świętego, w którym rozmawiają ze sobą Oblubienica i Oblubieniec.
    Pismo Święte dość dużo mówi o miłości, ale czy rzeczywiście na nie trzeba zwracać szczególną uwagę? Wszak w tym samym piśmie,w Księdze Rodzaju mamy opisane występki córek Lota (to te, które zgwałciły ojca we śnie, bo chciały mieć dzieci), za wszelkie występki karze się śmiercią no i oczywiście zero tolerancji dla homoseksulaistów (i gdzie w tym wszystkim Miłosierdzie Boże, o którym ciągle się mówi? Tylko dla wybranów, trzeba być w strefie VIP?).
    Takie małe dywagacje na temat Pisma, trochę o tym co nieco wiem, więc sobie na to pozwoliłam.

    A teraz treść właściwa komenatrzy. Ostanio ciągle słyszę "miłość jest najważniejsza"- ale czy tak jest rzeczywiście? Owszem, jest to ważny aspekt w naszym życiu (ludzie "szarzy, nudni, brzydcy" się nie liczą, oni wszystko przeżywają inaczej :D), ale czy rzeczywiście najważniejszy? Pozwolę sobie nie zgodzić się z tą teorią. Mamy przecież różne rodzaje miłości- można być samotnym w sensie- nie mam nikogo, z kim mógłbym być w stałym związku, a jak już, to wyjebało go w chuj daleko w świat, lecz istnieje miłość w rodzinie, miłość wśród przyjaciół... Dlaczego zawsze mówi się najwięcej o tej miłości pomiędzy dwoma poszczególnymi osobami? Ludzie teraz nie chcą być razem (patrz- wzrastająca z roku na rok liczba rozwodów, malejąca liczba zawieranych małżeństw), a jesli już są, to na chwilę, taki okres przejściowy.

    Dobra, wygrałeś, miłość jest najważniejsza, niezbędna do prawidłowego, szczęśliwego funkcjonowania. Spadaj, nienawidzę Cię, chciałam napisać, że się chuja znasz.

    OdpowiedzUsuń
  2. a widzisz. Wszystko się zmienia kiedy rodzina setny raz się pyta kiedy się ustatkujesz i wyjdziesz na swoje, a przyjaciele mają inne rzeczy do roboty albo co gorsza zakochują się i znajdują kogoś na stałe.

    OdpowiedzUsuń
  3. i dzięki za przybliżenie wątków biblijnych

    OdpowiedzUsuń
  4. zaszpanuj więc przy rodzinie znajomością wątków biblijnych. jeżeli chodzi o księgę rodzaju- jestem specjalistą :)
    no, trochę denerwujące. odkryłam, jak wkurzajace są dwugie połówki moich przyjaciół, gdy ci nie mieli czasu na spotkanie, albo- co gorsza- przyjeżdżali z nimi na wspólne ogniska, imprezy, etc.
    póki co w moim życiu towarzyskim istniała tylko jedna para, potem dwie, a tu nagle w ciągu miesiąca wszyscy. aż się człowiek czuje jak inwalida.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozumiem, że jesteś w tym ekspertem i można zadawać pytania. Będę pamiętał do kogo się zwrócić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Heh xD Dobrze miec kogoś do kogo można się zwrócić zawsze... do kogo przytulić... Kiedyś tego nie doceniałam, dzisiaj jestem za to wdzięczna

    OdpowiedzUsuń
  7. Wczoraj siedzę u Marcina, oglądamy "Vicky, Christina, Barcelona" (jeden z niewielu filmów Allena, który w zasadzie mnie nie zanudza), siedziałam w samym środku, patrzę, a tam co? Szatan wtulona z Patryka, Opat w Marcina. Nieprzyjemnie. Głośno powiedziałam, że mogliby sobie odpuścić w moim towarzystwie i za to potem wszyscy tulili się do mnie.
    Trzeba sobie w życiu radzić, a nie! :D

    OdpowiedzUsuń